poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 1

Lecz nie patrzyłam w górę, na osobę, gdy to zrobiłam okazało się ze jest to Bartek Kurek, tak własnie ten. Dalej przepraszał.
-Może Pan już przestać przepraszać? Nic mi nie jest! - Podniosłam głos.
Nie lubiłam, jak ktoś panikuje, z błahej sprawy robi nie wiadomo co..
-Ok, przepraszam.. - zrobił smutna minę, a ja ledwo nie wybuchnęłam śmiechem.
-Nie ma sprawy..- krew wciąż leciała.
Bartek, właściwie Pan Bartek podał chusteczki i pomógł mi wstać.
-Może jeszcze w czymś pomogę? - zapytał.
-Nie, dziękuję. Poradzę sobie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Wyobrażam sobie hotki na swoim miejscu… pewnie nie przepuściłyby takiej okazji i poflirtowały.. lecz ja nie miałam do tego głowy, nie przejmowałam się tym, ze jest to siatkarz czy jakiś menel.
Stałam i wycierałam krew z nosa, gdy nagle Kurek zapytał:
-Mogę?- i spojrzał na chusteczki.
-Oczywiście, w końcu należą do Pana - wyciągnęłam rękę z paczka chusteczkę, on wyjął jedna i ponownie zapytał:
-Mogę? - wskazał na moja twarz, pewnie przeoczyłam jakieś miejsce..
Nie czekał na odpowiedz, ciągle patrząc w moje  oczy, podszedł i starał się wytrzeć górną wargę, lecz kiedy lekko dotknął jej ja szybko się wyrwałam:
-Dziękuje za pomoc, chusteczki i przepraszam za zamieszanie- uśmiechnęłam się lekko i nie czekając na jego odpowiedz weszłam do budynku stacji, w końcu po coś tu podążałam .
Cały czas przykładając chusteczki do nosa, zapłaciłam za paliwo i kupiłam jeszcze 2 paczki chusteczek.
Wychodząc chciałam udać się od razu do auta lecz:
- Przepraszam Panią - usłyszałam z boku, spojrzałam, to był on..
- tak?
- Czy, aby na pewno dobrze się Pani czuje?- zapytał
- Słucham? - zapytałam z rozbawieniem - przecież nic się nie stało, po prostu dostałam w nos, poleciało trochę krwi, ale nie aż tyle, aby się wykrwawić, głową nigdzie nie uderzyłam. Także w odpowiedzi na pańskie pytanie, tak czuje się dobrze. Dziękuję i przepraszam jeszcze raz.
- to ja przepraszam.
- Nic się nie stało. Przepraszam, spieszę się. Do widzenia - powiedziałam, gdyż naprawdę się spieszę..
- Do zobaczenia - odpowiedział, po czym oboje wymieniliśmy się………….uśmiechami.
Rozbawiona i nieco podirytowana, wsiadam do auta i ruszam w kierunku supermarketu. Krew przestała już lecieć. Z jednej strony powinnam skakać z radości, ze spotkałam siatkarza, ale jakoś zapomniałam o tym.. Aczkolwiek jedna sytuacja nie dala mi spokoju..

                                                  ****Z perspektywy Bartka****

Kiedy wychodziłem ze sklepu zauważyłem jakiś opór na drzwiach. Od razu zobaczyłem, że przez moje roztargnienie dość mocno uderzyłem dziewczynę. Chwilę stałem zdezorientowany i nic nie mówiłem, ale gdy się ocknąłem pospiesznie zapytałem czy nic jej nie jest. Cały czas trzymała się za nos, myślałem, że zrobiłem jej coś strasznego. Zacząłem ją przepraszać, lecz się nie odzywała. Za kilka chwil w końcu spojrzała na mnie i lekko ochrzaniła, że niepotrzebnie sieję panikę. Ja nadal byłem nieugięty i przepraszałem. Dziewczyna widząc mnie, jak bardzo byłem zły na siebie, zaczęła się śmiać. Zaskoczony, że 'ofiara', która dostała w nos, nie powiem, że lekko próbuje zahamować nagły wybuch śmiechu. Zapewne większość dziewczyn, będąc na jej miejscu zaczęłaby płakać i skończyłoby się na pogotowiu, ale ona nie.


                                                 **** z perspektywy Weroniki****


Dojechałam pod sklep. Kupiłam to co miałam kupić. I pojechałam do domu. Była już 11:20. Poszłam do łazienki, aby zobaczyć w jakim stanie jest mój nos, na szczęście nie wystraszyłam się. Wyszłam i zabrałam się za gotowanie. Carbonara była już gotowa. Nakryłam do stołu. Zauważyłam, ze do czasu przyjazdu mojego brata mam jeszcze pół godzinki. Zauważyłam, ze na T-shircie są plamy krwi. Musiałam się przebrać. Założyłam legginsy i jeansowa koszule. Czekałam na gości.
-Punktualni - pomyślałam, kiedy zadzwonił dzwonek, gdy zegar wybił 13.
Otworzyłam. Ujrzałam w nich mojego brata zona.
- Cześć siostrzyczko! - powiedział, a ja rzuciłam się w jego ramiona, stęskniłam się bardzo. Tak samo postąpiłam z Anetą.
- Jak my dawno się nie widzieliśmy- oznajmiłam z kuchni
- Zaniedbujesz nas - powiedzieli razem.
- Oj wiecie jak jest, nowe miasto - zaczęłam pojękiwać.
- Nowi faceci - dodała Aneta.
W tej chwili pomyślałam, ze o dzisiejszej sytuacji, czy oni coś wiedza? Nie, na pewno nie.
Rozmawiając i śmiejąc się zjedliśmy posiłek. Nie obyło się bez pochwal. Od dziecka lubiłam gotować, ale bardziej lubiłam robić słodkości.. teraz nie piekę, nie mam czasu, a tez i nie mam dla kogo ..
- to co kawa? - zaproponowałam
- poproszę - powiedział Artur.
- Ja dziękuję, nie mogę - odpowiedziała Aneta z uśmiechem.
Usiadam z powrotem, chyba wiem, dlaczego tu przyjechali. Spojrzałam na nich.. a oni na mnie i zaczęli się śmiać.
- Naprawdę? - zapytałam
- tak cioteczko - odpowiedział Artur. Nie mogłam się powstrzymać, podbiegłam do nich i przytuliłam.
Nikomu nie życzyłam tyle szczęścia co im, kocham Artura i Anetę tez. Wiele dla mnie zrobili, dzięki nim jestem tu gdzie jestem, to oni mnie motywowali. Posiedzieliśmy jeszcze z godzinkę, zaczęli się zbierać. Zaprosili mnie do siebie. Oczywiście powiedziałam, ze ich odwiedzę.  Szybko posprzątałam, pod prysznic i przed telewizor. Przypomniał mi się dzisiejszy incydent.. hmm na żywo jest jeszcze przystojniejszy.. kurde co ja bredzę.
Kompletnie zapomniałam, trwa liga światowa, nasi siatkarze będą teraz grac u siebie.
- Aj, jak ja chciałabym być na takim meczu - rozmarzyłam się.
Nagle zadzwonił telefon. Majka. Czyżby nie była zajętą Kuba?
- Heeej. Są jeszcze?
- Siemka. Nie już pojechali - odpowiedziałam.
- Ok. to ja zaraz będę - nie zdążyłam nic powiedzieć, rozłączyła się.

Czyżby coś się stało?
Po chwili wpada dziewczyna. Przywitałyśmy się. Usiadła obok mnie na kanapie:
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo
- Ja tez muszę ci cos powiedziec. Aneta jest w ciąży.
- Świetnie! Gratuluje cioteczko! Następnym pogratuluj tez im ode mnie, bądź co bądź to ich zasługa 
- Ok. nie ma sprawy, a ty co masz dla mnie?
Szeroka uśmiechnęła się i zza pleców wyciągnęła….





________________________________________________________________________


Pierwszy rozdział za nami, mamy nadzieje, ze sie podoba. 

Prosimy, komentujcie oceniajcie - wtedy bedziemy wiedzialy co w razie czego poprawic.. 

A domyslacie się co Majka wyciągneła zza pleców??

Pozdrawiamy :)

2 komentarze:

  1. Jak mniemam wyciagnela zza plecow 2 bilety na mecz w lś Polakow :D a co do rozdzialu to wyszedl wam mega *.* wciagnela mnie ta historia ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Idę o zakład że to były bileciki na mecz:D
    Bartek total nie ogar. Jak można tak załatwić dziewczynę... Jednak Kurek potrafi :P Gratulacje głównej bohaterki za zostanie ciocią:P
    Czekam na kolejny:) Powiadamiaj mnie nowościach na blogu wherever-will-you-go.blogspot.com lub na gg 47815800
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń