czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 5

Bartek zauważył, że się speszyłam. -Przepraszam, jeżeli Cię uraziłem. -Nie to nie o to chodzi-odpowiadam- Szczerze to nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie. -Może powiedz, co czujesz..- odpowiedział. I znowu się zawstydziłam. Trochę się też wkurzyłam. Co on sobie wyobraża? Ok, przyznaje jest przystojny, miły można powiedzieć idealny. Ale kurde! Dopiero się poznaliśmy. - Czego ty ode mnie oczekujesz? Trochę nie rozumiem - odpowiedziałam spokojnie. - Prawdę mówiąc, kiedy cię zobaczyłem chciałam cię poznać. Lecz zniknęłaś. Na meczu znowu się pojawiłaś, myślisz, że dzięki komu tak dobrze mi szło. Jak cię tylko zobaczyłem dostałem tak zwanego kopa. Nie wiem dlaczego.. Teraz spotykamy się, rozmawiamy. Chciałbym, aby było tak codziennie.. Spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. Tak beztrosko rozmawiać z kimś z kim rozmawia mi się jak starym przyjacielem. - Sugerujesz, że jestem stara? – zaśmiałam się i trąciłam go w żebra. - Dobrze wiesz, co sugeruje. - Tak wiem. Tylko nie wiem, co powiedzieć.
W tym momencie dotarliśmy pod hotel. - Dziękuję za to, że mnie odprowadziłeś - powiedziałam, po czym cmoknęłam go w policzek. - Wiesz, że dla mnie to przyjemność. Do zobaczenia - odpowiedział. - Do jutra. Weszłam do hotelu, kompletnie nie wiedziałam, co myśleć o rozmowie z Bartkiem. No, ale nic. Postanowiłam się z tym przespać. Weszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, kręciłam się z boku na bok, ale na szczęście niedługo potem zasnęłam.
Nazajutrz obudziła mnie Głowińska. - Wstawaj śpiochu! - krzyknęła, po czym ściągnęła ze mnie kołdrę. - Dobra, no, już wstaję - odpowiedziałam. - Cały czas ktoś do ciebie się dobija, ale masz taki twardy sen, że nawet nie drgnęłaś - oznajmiła. Chwyciłam telefon do ręki, zobaczyłam 3 połączenia i wiadomość, oczywiście od Bartka: 'Cześć. Mam nadzieję, że się dziś spotkamy. Buziaki, Bartek. ' Odłożyłam komórkę i postanowiłam coś wymyślić, choć nic nie przychodziło mi do głowy. Poszłam pod prysznic. - Spróbować czy odpuścić? - to pytanie ciągle mnie zadręczało. Szybko się ogarnęłam i poszłam zjeść śniadanie przygotowane przez Majkę. W miedzy czasie ustaliłyśmy, że dziś ok. 16:00 wyjeżdżamy do Warszawy. - Szybko się zaczęło, to i szybko się skończy - powiedziałam cicho. - Co mówiłaś? - zapytała mnie przyjaciółka. - Nie, nic, po prostu głośno myślę, bo musze ułożyć kilka spraw - wytłumaczyłam. - Chyba tylko jedną - nie odpuszczała. - Tak - nie wiem, dlaczego się tłumaczyłam. - A ta sprawa ma na imię Bartek? - zapytała z zadziornym uśmiechem Majka. - Bravo! - odpowiedziałam ironicznie. - Wiesz, że nie wypada wyjechać bez pożegnania - dodałam po chwili. - Wiem, wiem - szybko potwierdziła.
Tylko jak? – pomyślałam. Chwyciłam telefon do ręki i zadzwoniłam do siatkarza. - Cześć, możemy się spotkać, dziś o 15:30? – zapytałam. - Ok., nie ma problemu – odpowiedział. - Gdzie? – zadałam kolejne pytanie. - Może być w parku – odparł po chwili. - Dobra, muszę kończyć. W takim razie do zobaczenia po południu – powiedziałam. Rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź. Dzień upłynął bardzo szybko i musiałam się zacząć szykować na spotkanie. Nienawidziłam pożegnań. Gotowa wyszłam z domu, wsiadłam do auta. Byłam kilka minut przed czasem. Punkt 15:30 zobaczyłam idącego w moją stronę Bartka. Zbliżył się do mnie a zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów. Ucieszyłam się, aczkolwiek mój uśmiech szybko zniknął. Kurek od razu to zauważył. - Coś się stało? – zapytał. - W sumie to tak. Chciałabym się z tobą pożegnać. Dzisiaj wracam do Warszawy – powiedziałam w jednej chwili. Twarz miałam kamienną, spokojną, a w brzuchu czułam dziwne motylki. - Tak szybko? – zapytał. - Cóż, uczelnia wzywa – odpowiedziałam uśmiechając się. Pogadaliśmy chwilę, pośmialiśmy się, lecz musiałam już iść. - Przyjechałaś autem? – bardziej stwierdził niż zapytał. - Tak. - Odprowadzę cię – powiedział, a po chwili już szliśmy. Rozmawialiśmy o różnych błahostkach. Nie chciałam pokazać, że jest mi ciężko. Dotarliśmy do auta i ustaliśmy przy drzwiach kierowcy. - No to cześć – powiedziałam. - Do zobaczenia – odparł trochę smutnym głosem i cmoknął mnie w policzek. Złapałam za klamkę Suzuki, kiedy poczułam silne pociągnięcie za nadgarstek, a jego wargi znalazły się na moich. - Dlaczego utrudniasz? – zapytałam odciągając się na chwilę. - Wiem, przepraszam. Będę tęsknił – patrzył na mnie. Nie wytrzymałam i teraz to ja go pocałowałam. Szybko się oderwałam, wsiadłam do auta i odjechałam z piskiem opon. Jak na złość z głośników radia poleciała piosenka. http://www.youtube.com/watch?v=wVyggTKDcOE Nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak małe dziecko.

_____________________________________________________________________________________________
Po pierwsze: przepraszamy, że rozdział dopiero dzisiaj, ale wena poszła na spacer do lasu, a że las daleko to i długo jej nie było. Hahaha. Wybaczycie? Po drugie: dziękujemy za ponad 1180 wejść. Kolejny rozdział powinien pojawić się na początku września. Także zapraszamy do komentowania. Jeśli coś Wam nie pasuje – piszcie, postaramy się to zmienić.

1 komentarz:

  1. Wybaczamy ! Rozdział świetny:) No i widać że oni coś do siebie czują. Tak romantycznie było... A później on przyszedł z kwiatami i ona musiała się z nim pożegnać. Smutnoo mi teraz.... :( Ale na pewno ich znajomość tak szybko się nie skończy. Jeszcze nie raz się spotkają:)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń