czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 5

Bartek zauważył, że się speszyłam. -Przepraszam, jeżeli Cię uraziłem. -Nie to nie o to chodzi-odpowiadam- Szczerze to nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie. -Może powiedz, co czujesz..- odpowiedział. I znowu się zawstydziłam. Trochę się też wkurzyłam. Co on sobie wyobraża? Ok, przyznaje jest przystojny, miły można powiedzieć idealny. Ale kurde! Dopiero się poznaliśmy. - Czego ty ode mnie oczekujesz? Trochę nie rozumiem - odpowiedziałam spokojnie. - Prawdę mówiąc, kiedy cię zobaczyłem chciałam cię poznać. Lecz zniknęłaś. Na meczu znowu się pojawiłaś, myślisz, że dzięki komu tak dobrze mi szło. Jak cię tylko zobaczyłem dostałem tak zwanego kopa. Nie wiem dlaczego.. Teraz spotykamy się, rozmawiamy. Chciałbym, aby było tak codziennie.. Spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. Tak beztrosko rozmawiać z kimś z kim rozmawia mi się jak starym przyjacielem. - Sugerujesz, że jestem stara? – zaśmiałam się i trąciłam go w żebra. - Dobrze wiesz, co sugeruje. - Tak wiem. Tylko nie wiem, co powiedzieć.
W tym momencie dotarliśmy pod hotel. - Dziękuję za to, że mnie odprowadziłeś - powiedziałam, po czym cmoknęłam go w policzek. - Wiesz, że dla mnie to przyjemność. Do zobaczenia - odpowiedział. - Do jutra. Weszłam do hotelu, kompletnie nie wiedziałam, co myśleć o rozmowie z Bartkiem. No, ale nic. Postanowiłam się z tym przespać. Weszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, kręciłam się z boku na bok, ale na szczęście niedługo potem zasnęłam.
Nazajutrz obudziła mnie Głowińska. - Wstawaj śpiochu! - krzyknęła, po czym ściągnęła ze mnie kołdrę. - Dobra, no, już wstaję - odpowiedziałam. - Cały czas ktoś do ciebie się dobija, ale masz taki twardy sen, że nawet nie drgnęłaś - oznajmiła. Chwyciłam telefon do ręki, zobaczyłam 3 połączenia i wiadomość, oczywiście od Bartka: 'Cześć. Mam nadzieję, że się dziś spotkamy. Buziaki, Bartek. ' Odłożyłam komórkę i postanowiłam coś wymyślić, choć nic nie przychodziło mi do głowy. Poszłam pod prysznic. - Spróbować czy odpuścić? - to pytanie ciągle mnie zadręczało. Szybko się ogarnęłam i poszłam zjeść śniadanie przygotowane przez Majkę. W miedzy czasie ustaliłyśmy, że dziś ok. 16:00 wyjeżdżamy do Warszawy. - Szybko się zaczęło, to i szybko się skończy - powiedziałam cicho. - Co mówiłaś? - zapytała mnie przyjaciółka. - Nie, nic, po prostu głośno myślę, bo musze ułożyć kilka spraw - wytłumaczyłam. - Chyba tylko jedną - nie odpuszczała. - Tak - nie wiem, dlaczego się tłumaczyłam. - A ta sprawa ma na imię Bartek? - zapytała z zadziornym uśmiechem Majka. - Bravo! - odpowiedziałam ironicznie. - Wiesz, że nie wypada wyjechać bez pożegnania - dodałam po chwili. - Wiem, wiem - szybko potwierdziła.
Tylko jak? – pomyślałam. Chwyciłam telefon do ręki i zadzwoniłam do siatkarza. - Cześć, możemy się spotkać, dziś o 15:30? – zapytałam. - Ok., nie ma problemu – odpowiedział. - Gdzie? – zadałam kolejne pytanie. - Może być w parku – odparł po chwili. - Dobra, muszę kończyć. W takim razie do zobaczenia po południu – powiedziałam. Rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź. Dzień upłynął bardzo szybko i musiałam się zacząć szykować na spotkanie. Nienawidziłam pożegnań. Gotowa wyszłam z domu, wsiadłam do auta. Byłam kilka minut przed czasem. Punkt 15:30 zobaczyłam idącego w moją stronę Bartka. Zbliżył się do mnie a zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów. Ucieszyłam się, aczkolwiek mój uśmiech szybko zniknął. Kurek od razu to zauważył. - Coś się stało? – zapytał. - W sumie to tak. Chciałabym się z tobą pożegnać. Dzisiaj wracam do Warszawy – powiedziałam w jednej chwili. Twarz miałam kamienną, spokojną, a w brzuchu czułam dziwne motylki. - Tak szybko? – zapytał. - Cóż, uczelnia wzywa – odpowiedziałam uśmiechając się. Pogadaliśmy chwilę, pośmialiśmy się, lecz musiałam już iść. - Przyjechałaś autem? – bardziej stwierdził niż zapytał. - Tak. - Odprowadzę cię – powiedział, a po chwili już szliśmy. Rozmawialiśmy o różnych błahostkach. Nie chciałam pokazać, że jest mi ciężko. Dotarliśmy do auta i ustaliśmy przy drzwiach kierowcy. - No to cześć – powiedziałam. - Do zobaczenia – odparł trochę smutnym głosem i cmoknął mnie w policzek. Złapałam za klamkę Suzuki, kiedy poczułam silne pociągnięcie za nadgarstek, a jego wargi znalazły się na moich. - Dlaczego utrudniasz? – zapytałam odciągając się na chwilę. - Wiem, przepraszam. Będę tęsknił – patrzył na mnie. Nie wytrzymałam i teraz to ja go pocałowałam. Szybko się oderwałam, wsiadłam do auta i odjechałam z piskiem opon. Jak na złość z głośników radia poleciała piosenka. http://www.youtube.com/watch?v=wVyggTKDcOE Nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak małe dziecko.

_____________________________________________________________________________________________
Po pierwsze: przepraszamy, że rozdział dopiero dzisiaj, ale wena poszła na spacer do lasu, a że las daleko to i długo jej nie było. Hahaha. Wybaczycie? Po drugie: dziękujemy za ponad 1180 wejść. Kolejny rozdział powinien pojawić się na początku września. Także zapraszamy do komentowania. Jeśli coś Wam nie pasuje – piszcie, postaramy się to zmienić.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 4

Zakochani obejmowali się, całowali.. Rozumieli sens tej piosenki-  ja nie chcę niczego
Jeśli to nie jesteś ty, kochanie ..
Piosenka się skończyła, podziękowałam i zeszłam ze sceny. Zaschło mi w gardle.. Będąc już przy barze poprosiłam o drinka :
-Hej, mogę- zapytał mlody mężczyzna, wskazując na krzesło obok.
-Tak, oczywiście- odpowiedziałam.
-Wojtek jestem.
-Weronika.
Od tego zaczęła się nasza rozmowa, całkiem przyjemna. Siedziałam i patrzyłam w jego brązowe oczy. Uwielbiałam takie.. Szczególnie u mężczyzn.
-Zatańczymy- zapytał.
-Jasne.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Oh bawiłam się doskonale. Kilka piosenek przetańczyłam  z Wojtkiem. Potem każdy poszedł w swoją stronę, jednak podałam Wojtkowi swój numer.. Bądź, co bądź fajnie się z nim rozmawiało. Nagle ktoś złapał mnie za rękę.. Nie przerywaliśmy tańca
-Nie ładnie tak wychodzić bez pożegnania – wyszeptał.
Cóż mogę powiedzieć, że całkiem przystojny ten ‘ktoś’, no i wysoki.. straasznie.
- Musiałam prędzej wyjść. Ale  nie przywitać się to też nieładnie, prawda?- Uśmiechnęłam się.
-Cześć.
-Hej.
-Kolejny raz się spotykamy. Czyżby przeznaczenie?- zapytał z uśmiechem.
- Tylko ciekawe, czy to przeznaczenie istnieje..- oznajmiłam
- Mogę ci udowodnić.. - powiedział Bartek
Kurde, czyżbyśmy flirtowali? Chyba tak. Podobało mi się to.. Nie sprawiało mi to najmniejszego problemu.. Uwielbiałam zachęcać chłopaków, robić nadzieje..
-A chciałbyś?- zapytałam
-Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedział.
Zbliżył się do mnie. Chciał mnie pocałować. Dotknęłam jego nos swoim i przytuliłam..  Wiedziałam, jak to na nich działa. Poszliśmy do baru, gdzie ja już nie zamówiłam drinka, bo  byłby to o jeden za dużo.. I tak po ostatnich stałam się bardziej śmiała. Więc zamówiłam sok. Siedzieliśmy i gadaliśmy.. To o pierdołach, a to o poważniejszych sprawach. W takim stanie tkwiliśmy przez ponad godzinę. Była już 1:00. Siatkarz wyciągnął mnie na spacer. Chodziliśmy tak przez pięknie oświetlone Katowice. Sama bądź z Majką bałabym się tak chodzić, a teraz-teraz to nie miało znaczenia, czułam się bezpiecznie. Szczerze, to jak nigdy dotąd. Z 1 w nocy zrobiła się 4:30 .
-Późno się zrobiło.. Muszę uciekać- powiedziałam.
-A gdzie się zatrzymałaś? -  zapytał
-W hotelu niedaleko Spodka- odpowiedziałam
-Kawałek drogi. Pozwolisz się odprowadzić?
-Oczywiście, jeżeli masz na to ochotę-odparłam
- Zawsze mam ochotę.. – powiedział, a ja uderzyłam go z łokcia w bok.
-No co no, dziwisz mi się, mając taką dziewczynę u boku nie trudno jej nie mieć..- mówił
-Taką, czyli jaką?- przystałam ustałam patrząc mu prosto w oczy.
- Taką niezwykłą, inną niż wszystkie.. Wiesz co zaskoczyłaś mnie na stacji, a potem kiedy zobaczyłem cie przed halą byłem jeszcze bardziej zdziwiony.
-Kontynuuj, kontynuuj..- powiedziałam, cały czas patrząc w jego niebieskie tęczówki.
- Na stacji ochrzaniłaś mnie, mimo ze wiedziałaś kim jestem. Tzn wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ty wiesz, kim jestem ale kiedy zobaczyłem Cię po halą to mnie zaciekawiłaś..
-Iii?
-Na stacji byłem zły na siebie, że pozwoliłem Ci uciec, ale byłem jeszcze bardziej zły, kiedy uciekłaś z hali. Po meczu obiecałem sobie, że jeżeli jeszcze raz Cie spotkam nie odpuszczę..
- I zaprosisz mnie na spacer, ciekawie- zaśmiałam się
-Kto powiedział, że na tym zakończę?- uśmiechnął się tajemniczo..
-Tak? A co jeszcze planujesz?
-Na początek odprowadzę cię pod hotel, potem poproszę o numer telefon, następnie może zaproszę cie do kina albo na obiad do restauracji, jeszcze się zastanowię..
-A skąd wiesz, że podam ci numer, pójdę z tobą do restauracji lub kina? – posłałam mu uśmiech
-Nie oprzesz się mojemu urokowi – uśmiechnął się .
-Chcesz się przekonać? – zapytałam rozbawiona.
-Jedyne czego teraz chcę to poznać Cię..- odpowiedział.
-Dobra to odprowadzasz mnie czy nie?- zapytałam

Szczerze to nie wiedziałam co powiedzieć. Bartek złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy. Zrobiło się trochę dziwnie, nieswojo. Nie odzywałam się.. 




_______________________________________________________________

Przepraszamy, że dopiero teraz, ale wcześniej byłyśmy zajęte. :*


Jak się podoba?

Mamy już 4 rozdział. Kolejny postaramy się dodać już jutro.

Zapraszamy do komentowania :)
Pozdrawiamy ! :)

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 3

Poszedłem do szatni.. Przebrałem się, chwilę porozmawiałem z Pitem. W dobrych humorach, aczkolwiek skupieni opuściliśmy szatnię i poszliśmy na halę rozgrzewać się. Byli już Amerykanie. Zanim zacząłem się rozgrzewać, rozglądałem się w poszukiwaniu jej. Nawet nie wiem, jak ma na imię. Szukałem brunetki, nie dałoby się jej nie zauważyć..
-Jest! - powiedziałem po ciuchu, kiedy ją ujrzałem.
Siedziała w sektorze, który był naprzeciwko naszego stanowiska. Nie patrzyła w moją stronę. Siedziała z koleżanką, śmiały się. . Muszę ją poznać, dowiedzieć się jak ma na imię.. Dobra teraz skupiam się na meczu..Przez całą rozgrzewkę, nie mogłem odciągnąć od niej wzroku.. Zauważyła to blondynka siedząca obok niej. Powiedziała jej coś i brunetka spojrzała na mnie z uśmiechem i pomachała do mnie.  Dotknąłem swego nosa, chciałem zapytać jak z jej nosem, w końcu przyczyniłem się w dużej mierze  do wypadku. Zrozumiała, pokazała kciuk do góry. Wróciła do  rozmowy z koleżanką, a nas przywołał trener. W trakcie meczu, co jakiś czas spoglądałem w jej stronę. Krzyczała, śpiewała, dopingowała z całych sił. Jest naprawdę intrygująca. Chyba, a raczej na pewno wiedziała kim jestem wtedy na stacji..

                                                                 ****Weronika****
Weszłyśmy na hale. Z niewielkim trudem odnalazłyśmy swoje miejsca. Miałyśmy je naprzeciw stanowiska siatkarzy. Idealnieee.
-Będziesz mogła lepiej przyjrzeć się Kurkowi- powiedziała Majka
-Przestań! -  odpowiedziałam.
-No co! Całkiem przystojny.. No chociaż mój Kubuś jest przystojniejszy…- powiedziała z dumą
- To żeś dopierdzieliła- odpowiedziałam ze śmiechem, ale szczerze.
-Dobra, dobra ja wiem swoje.
Na serio to myślę, ze Bartek jest przystojniejszy od Kuby.
-Ktoś cały czas Tobie się przygląda-szturchnęła mnie Majka.
-Kto? Przystojny chociaż?- zapytałam z rozbawieniem
-Popatrz tam- powiedziała i wskazała na boisko.
 Bartek .. Rozciągał się, pomachałam mu, uśmiechnęliśmy się. Po chwili złapał się za nos. Domyśliłam się, ze chodzi o tamten incydent. Pokazałam mu kciuk do góry.
- hy hy hy, coś się kroi - powiedziała Majka.
-Kiedy się uśmiecham do kogoś, to znaczy, że coś miedzy mną a tym kimś coś jest?
-Jeśli chodzi o tego osobnika to myślę ze tak- uśmiechnęła się Majka.
-To nie myśl za dużo, bo źle ci to idzie – zażartowałam.
-Dobra, dobra nie zbywaj mnie tanimi tekstami. Wiem jaka jesteś.. ale nie ma co, podoba mi się to.
- Przestań!
Po chwili  zaczął się mecz. Kibicowałam z całych sił. Jeju.. Jaka cudowna atmosfera panuje na tej hali. Nie ważne, kim jesteś, skąd, ile masz lat.. Tam wszyscy się jednoczą.. Mecz się skończył. Kurek MVP. Po chwili kibice zaczęli się rozchodzić, zobaczyłam jak dużo kibiców schodzi do barierek.. Nie chciało mi się zwyczajnie czekać..
-Wera, chodź idziemy po autografy.- pociągnęła mnie Majka
- Nie chce mi się czekać,  pójdę do hotelu.- odpowiedziałam
-Ok. To wezmę też dla Ciebie. A Ty szykuj się w hotelu, przyjdę się przebiorę, ogarnę i idziemy na miasto.
-Ok. to czekam- uśmiechnęłam się udałam się w stronę wyjścia.
Szybko doszłam do hotelu. Wzięłam prysznic i postanowiłam się troszkę zdrzemnąć.

                                         ****Bartek****

Po meczu cały czas starałam się nie spuszczać jej z oka.  Niestety nie udało mi się to. Zauważyłem ,ze schodzi blondynka, ta, która z nią siedziała. Pomyślałem, że pewnie zeszła prędzej, podszedłem do kibiców. Zacząłem rozdawać autografy, pozować. Nie widziałem brunetki. Ktoś wyciągnął w moją stronę kartkę i marker
-Dla kogo?- zapytałem i spojrzałem na osobę. To była ta blondynka..
-Dla Majki- odpowiedziała
-Koleżanka nie przyszła z Tobą? - zapytałem dziewczynę. Była lekko zdziwiona.
-Nie- odpowiedziała.
-Niestety.-dopowiedziałem.
-A właśnie mógłbyś jeszcze podpisać dla niej?- zapytała.
-Nie ma sprawy.-odpowiedziałem, tylko co napisać- a jak ma na imię?
-Weronika- powiedziała.
Tak więc Weronika… Intrygująca brunetka..
-Weroniko, mam nadzieje, ze jeszcze się spotkamy - napisałem- PS. Przepraszam. Bartek Kurek.
-Pozdrów koleżankę- powiedziałem, oddając kartki i marker. Podziękowała i odeszła

Kurde, drugi raz los postawił ją, Weronikę na mojej drodze, a ja nie wykorzystałem sytuacji.. Jak jeszcze nadarzy się okazja, nie odpuszczę..

                                                          ****Weronika*****
Poczułam jak ktoś łapię mnie za bark. Obudziłam się. Była to Majka.
-Wiedziałam, że coś się święci, wiedziałam!- mówiła uradowana.
Po chwili przeczytała z kartki:
-Weroniko, mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. PS. Przepraszam. Bartek Kurek. – przeczytała i spojrzała na mnie.
Zachrząknęłam i wzięłam od niej kartkę.
-Idź się kąpać.- powiedziałam.
Poszła. Uśmiechnęłam się do kartki.. Pewnie nigdy więcej się nie spotkamy..
Odłożyłam kartkę. I czekałam  na Majkę. Po 15 minutach wyszła.
-To jak idziemy? - zapytała.
-Gdzie?
-Gdzieś, pobawić się, do jakiegoś klubu.- odpowiedziała
-Świetnie.- miałam ochotę się pobawić, więc nie miałam nic przeciwko temu.
Szybko założyłam szorty oraz top i wyszłyśmy. Mijaliśmy kilka klubów, lecz żaden nam nie odpowiadał. Wreszcie zaszłyśmy do kolejnego. Na początek tequila. Wypiłyśmy kolejkę. I poszłyśmy tańczyć. Chciało mi się pić. Poszłam do baru zamówić drinka. I dalej. Zabawa trwała w najlepsze. Podczas imprezy odbywał się konkurs karaoke.
-Chodź, pójdziemy, co nam szkodzi – zaproponowała Majka.
Nie musiała mnie długo namawiać.. Z głośników poleciała piosenka, a właściwie podkład Video-Szminki Róż. W ogóle zapomniałyśmy, że nie jesteśmy same.. Skończyła się, ale ja nie chciałam już schodzić i powiedziałam to dla Majki, a ona podeszła do DJ’a.  No to już się boję, co ona wymyśliła. Usłyszałam podkład do piosenki Alicii Keys - If  I ain’t got you. Wiedziała, że uwielbiam tę piosenkę. Kiedyś jak ją śpiewałam w domu powiedziała razem z Kubą, ze śpiewam ją niezwykle uwodzicielsko. Nawet nie wiedziałam, ze są wtedy w domu.. Pamiętam, jak mi głupio było.. Teraz postanowiłam oddać się tej piosence i zaśpiewać ją najlepiej jak potrafię. I tak też zrobiłam.

________________________________________________________________________________

Jest i kolejny dział.. Przepraszam, że troche przynudzam, w kolejnym postaram się zaciekawic.
Kolejny rozdzial najprawdopodobniej w piątek bądź jutro, zobaczymy.
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba.
POZDRAWIAMY :*



wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 2

Zza pleców wyjęła kopertę. Odkleiła:
-Już chyba wiesz, co to jest.- powiedziała z uśmiechem.
Miała racje. Byłam przeszczęśliwa…. Odwzajemniałam uśmiech i dałam jej buziaka.
-W piątek jedziemy do Katowic!- powiedziała i obie zaczęłyśmy skakać z radości.
-Dziękuję, dziękuje, dziękuje – krzyczałam.
-Nie ma za co, przecież wiem, jak bardzo chciałabyś być na meczu.. A Spodek jest mekką.. Także za 2 dni spełnią się nasze Male marzenia- powiedziała.
Miała racje, bycie na meczu i to jeszcze w Spodku było moim marzeniem od dzieciństwa. W ramach podziękowań upichciłam obiad. O 17 poszłam przejechać się rowerem. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam. To była taka moja odskocznia od świata.
-Drugi raz go spotkam na żywo-pomyślałam
Jeździłam tak po całej Warszawie, wzdłuż Wisły i po mieście. Do domu wróciłam po 22. Od razu poszłam pod prysznic i niedługo potem lulać J. Kiedy wstałam poszłam do toaleta i ogarnęłam się. Zrobiłam śniadanie. Niedługo potem wstała Majka. Uzgodniłyśmy, że pójdziemy na zajęcia, a zaraz po nich pojedziemy do Krakowa  do Artura i Anety. Zadzwoniłam do nich, żeby uprzedzić ich o naszym przyjeździe. Powiedzieli, ze wypuszcza nas dopiero w niedziele. Była dopiero 8, a zajęcia miałyśmy o 10,  postanowiłam spakować się. Pomyślałam, że na mecz założę luźną, biała koszulę.
-Na szyje założę szalik i będzie ok. – pomyślałam .
Bardzo cieszyłam się na ten wyjazd. Czwartek zleciał niesamowicie szybko. Zanim się obejrzałam siedziałyśmy już w moim Swifcie. Spod naszego mieszkania wyjechałyśmy przed 16. O 20 byłyśmy już pod blokiem Artura i Anety. Zjadłam kolacje, następnie prysznic i spać. Jutro czeka mnie ciekawy dzień. Wstałam wcześnie. Ogarnęłam się i zeszłam do kuchni. Była już w niej Aneta. Pogadałyśmy chwile, niedługo potem dołączyła majka a na sam koniec Artur. Zwiedziłyśmy małą część Krakowa. Mecz był o 17. Postanowiłyśmy wyjechać wcześniej, bo to jednak ponad godzina jazdy i jeszcze trzeba było trafić na hale. Wyjechałyśmy o 12:30. Majka zaproponował, żebyśmy tę noc przespały się w hotelu, żeby nie tłuc się po nocy. Nie wiadomo, o której mecz się skończy. Tak wiec zameldowałyśmy się w hotelu, który mieścił się 10 minut piechotką od Spodka.  Z okna naszego pokoju widać było Spodek, cos niesamowitego.. Do meczu pozostały dwie godziny. Poszłam pod prysznic. Ubrałam czarne rurki, luźną, biała koszule, umalowałam się i zrobiłam wysokiego kucyka.
-Jest ok. – pomyślałam.
Wyszłam, a do łazienki weszła teraz Majka. Usiadłam jeszcze przed telewizor. Była już 15:20.
-To co Werka, idziemy już co? Pewnie będzie kolejka i lepiej być wcześniej niż się spóźnić-powiedziała Majka wychodząc z łazienki.
-Ok.  Już się zbieram. – niedługo potem wyszłyśmy.
Pod halę dotarłyśmy szybko, niestety musieliśmy jeszcze poczekać na dworze. Nie byłyśmy pierwsze, ale też nie ostatnie. Stałyśmy z Majką bokiem do wejścia. Gadałyśmy, śmiałyśmy się.
-Cześć- usłyszałam z boku, zignorowałam, bo myślałam ze to nie do mnie.
-Cześć- ponownie usłyszałam po chwili.
Odwróciłam głowę w kierunku dobiegającego głosu.
-Hej – odpowiedziałam uśmiechając się, kiedy zobaczyłam Bartka.
Poszedł dalej, jednak pamięta… kurde, co ja mam o tym wszystkim myśleć..
-Wy się znacie? – zapytała z niedowierzaniem Majka.
-Tak  wyszło. To znaczy tak właściwie to nie- zaśmiałam się, jak przypomniałam sobie tamtą sytuacje.
-Ok. Tak więc słucham.- wiedziałam, że nie odpuści, tak więc zaczęłam jej opowiadać..
Kiedy skończyłam, zaczęłyśmy śmiać się .
-Nie no wiesz całkiem romantycznie, będziecie mieli, co wnukom opowiadać- obie wybuchłyśmy śmiechem.

                                              **** Bartek****
Wyjechaliśmy z hotelu z lekkim opóźnieniem. W autokarze każdy był skupiony, gramy z USA. Słaby przeciwnik to to nie jest. Mam nadzieje, że kibice nas nie zawiodą. Włożyłem słuchawki w uszy i słuchałem muzyki. Kiedy tylko zajechaliśmy pod hale, zobaczyłem pewna kibicke. Patrzyłem z niedowierzaniem. Jednak tak, to była ona. Chyba.. Wyszedłem z autokaru przyjrzałem się, postałem chwilkę przy drzwiach, żeby się upewnić.  Tak to ona..  Nie ma śladu .. Także ok. Tylko co podejść do niej czy nie? Nie podejdę, bo będzie, ze się narzucam. Nie potrafię przejść tak normalnie obok. Chcę ją poznać, jest inna, taka specyficzna.. Zaciekawia, ale jest tajemnicza. . Nie robi z siebie sieroty.. Posiada oryginalna urodę,
-Fuck! Co zrobić?-pomyślałem
Kiedy przechodziłem rzuciłem
-Cześć.
Nie odpowiedziała. Nie usłyszała? Czy usłyszała, ale nie chce odpowiadać? Kurde!
-Cześć- powtórzyłem.
Usłyszała. Spojrzała na mnie..
-Hej. – uśmiechnęła się.
Postanowiłem nie podchodzić, do niej stała z inną dziewczyną.. Poszedłem do szatni i postanowiłem poszukać jej po meczu . ..





________________________________________________________________________________
Jest i kolejny rozdział, trochę przynudziłyśmy chyba.  Tak nam się zdaje.

Komentujcie! J

Kolejny rozdział już jutro..
Jak myślicie? Bartek znajdzie Weronikę po meczu czy też nie?






poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 1

Lecz nie patrzyłam w górę, na osobę, gdy to zrobiłam okazało się ze jest to Bartek Kurek, tak własnie ten. Dalej przepraszał.
-Może Pan już przestać przepraszać? Nic mi nie jest! - Podniosłam głos.
Nie lubiłam, jak ktoś panikuje, z błahej sprawy robi nie wiadomo co..
-Ok, przepraszam.. - zrobił smutna minę, a ja ledwo nie wybuchnęłam śmiechem.
-Nie ma sprawy..- krew wciąż leciała.
Bartek, właściwie Pan Bartek podał chusteczki i pomógł mi wstać.
-Może jeszcze w czymś pomogę? - zapytał.
-Nie, dziękuję. Poradzę sobie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Wyobrażam sobie hotki na swoim miejscu… pewnie nie przepuściłyby takiej okazji i poflirtowały.. lecz ja nie miałam do tego głowy, nie przejmowałam się tym, ze jest to siatkarz czy jakiś menel.
Stałam i wycierałam krew z nosa, gdy nagle Kurek zapytał:
-Mogę?- i spojrzał na chusteczki.
-Oczywiście, w końcu należą do Pana - wyciągnęłam rękę z paczka chusteczkę, on wyjął jedna i ponownie zapytał:
-Mogę? - wskazał na moja twarz, pewnie przeoczyłam jakieś miejsce..
Nie czekał na odpowiedz, ciągle patrząc w moje  oczy, podszedł i starał się wytrzeć górną wargę, lecz kiedy lekko dotknął jej ja szybko się wyrwałam:
-Dziękuje za pomoc, chusteczki i przepraszam za zamieszanie- uśmiechnęłam się lekko i nie czekając na jego odpowiedz weszłam do budynku stacji, w końcu po coś tu podążałam .
Cały czas przykładając chusteczki do nosa, zapłaciłam za paliwo i kupiłam jeszcze 2 paczki chusteczek.
Wychodząc chciałam udać się od razu do auta lecz:
- Przepraszam Panią - usłyszałam z boku, spojrzałam, to był on..
- tak?
- Czy, aby na pewno dobrze się Pani czuje?- zapytał
- Słucham? - zapytałam z rozbawieniem - przecież nic się nie stało, po prostu dostałam w nos, poleciało trochę krwi, ale nie aż tyle, aby się wykrwawić, głową nigdzie nie uderzyłam. Także w odpowiedzi na pańskie pytanie, tak czuje się dobrze. Dziękuję i przepraszam jeszcze raz.
- to ja przepraszam.
- Nic się nie stało. Przepraszam, spieszę się. Do widzenia - powiedziałam, gdyż naprawdę się spieszę..
- Do zobaczenia - odpowiedział, po czym oboje wymieniliśmy się………….uśmiechami.
Rozbawiona i nieco podirytowana, wsiadam do auta i ruszam w kierunku supermarketu. Krew przestała już lecieć. Z jednej strony powinnam skakać z radości, ze spotkałam siatkarza, ale jakoś zapomniałam o tym.. Aczkolwiek jedna sytuacja nie dala mi spokoju..

                                                  ****Z perspektywy Bartka****

Kiedy wychodziłem ze sklepu zauważyłem jakiś opór na drzwiach. Od razu zobaczyłem, że przez moje roztargnienie dość mocno uderzyłem dziewczynę. Chwilę stałem zdezorientowany i nic nie mówiłem, ale gdy się ocknąłem pospiesznie zapytałem czy nic jej nie jest. Cały czas trzymała się za nos, myślałem, że zrobiłem jej coś strasznego. Zacząłem ją przepraszać, lecz się nie odzywała. Za kilka chwil w końcu spojrzała na mnie i lekko ochrzaniła, że niepotrzebnie sieję panikę. Ja nadal byłem nieugięty i przepraszałem. Dziewczyna widząc mnie, jak bardzo byłem zły na siebie, zaczęła się śmiać. Zaskoczony, że 'ofiara', która dostała w nos, nie powiem, że lekko próbuje zahamować nagły wybuch śmiechu. Zapewne większość dziewczyn, będąc na jej miejscu zaczęłaby płakać i skończyłoby się na pogotowiu, ale ona nie.


                                                 **** z perspektywy Weroniki****


Dojechałam pod sklep. Kupiłam to co miałam kupić. I pojechałam do domu. Była już 11:20. Poszłam do łazienki, aby zobaczyć w jakim stanie jest mój nos, na szczęście nie wystraszyłam się. Wyszłam i zabrałam się za gotowanie. Carbonara była już gotowa. Nakryłam do stołu. Zauważyłam, ze do czasu przyjazdu mojego brata mam jeszcze pół godzinki. Zauważyłam, ze na T-shircie są plamy krwi. Musiałam się przebrać. Założyłam legginsy i jeansowa koszule. Czekałam na gości.
-Punktualni - pomyślałam, kiedy zadzwonił dzwonek, gdy zegar wybił 13.
Otworzyłam. Ujrzałam w nich mojego brata zona.
- Cześć siostrzyczko! - powiedział, a ja rzuciłam się w jego ramiona, stęskniłam się bardzo. Tak samo postąpiłam z Anetą.
- Jak my dawno się nie widzieliśmy- oznajmiłam z kuchni
- Zaniedbujesz nas - powiedzieli razem.
- Oj wiecie jak jest, nowe miasto - zaczęłam pojękiwać.
- Nowi faceci - dodała Aneta.
W tej chwili pomyślałam, ze o dzisiejszej sytuacji, czy oni coś wiedza? Nie, na pewno nie.
Rozmawiając i śmiejąc się zjedliśmy posiłek. Nie obyło się bez pochwal. Od dziecka lubiłam gotować, ale bardziej lubiłam robić słodkości.. teraz nie piekę, nie mam czasu, a tez i nie mam dla kogo ..
- to co kawa? - zaproponowałam
- poproszę - powiedział Artur.
- Ja dziękuję, nie mogę - odpowiedziała Aneta z uśmiechem.
Usiadam z powrotem, chyba wiem, dlaczego tu przyjechali. Spojrzałam na nich.. a oni na mnie i zaczęli się śmiać.
- Naprawdę? - zapytałam
- tak cioteczko - odpowiedział Artur. Nie mogłam się powstrzymać, podbiegłam do nich i przytuliłam.
Nikomu nie życzyłam tyle szczęścia co im, kocham Artura i Anetę tez. Wiele dla mnie zrobili, dzięki nim jestem tu gdzie jestem, to oni mnie motywowali. Posiedzieliśmy jeszcze z godzinkę, zaczęli się zbierać. Zaprosili mnie do siebie. Oczywiście powiedziałam, ze ich odwiedzę.  Szybko posprzątałam, pod prysznic i przed telewizor. Przypomniał mi się dzisiejszy incydent.. hmm na żywo jest jeszcze przystojniejszy.. kurde co ja bredzę.
Kompletnie zapomniałam, trwa liga światowa, nasi siatkarze będą teraz grac u siebie.
- Aj, jak ja chciałabym być na takim meczu - rozmarzyłam się.
Nagle zadzwonił telefon. Majka. Czyżby nie była zajętą Kuba?
- Heeej. Są jeszcze?
- Siemka. Nie już pojechali - odpowiedziałam.
- Ok. to ja zaraz będę - nie zdążyłam nic powiedzieć, rozłączyła się.

Czyżby coś się stało?
Po chwili wpada dziewczyna. Przywitałyśmy się. Usiadła obok mnie na kanapie:
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo
- Ja tez muszę ci cos powiedziec. Aneta jest w ciąży.
- Świetnie! Gratuluje cioteczko! Następnym pogratuluj tez im ode mnie, bądź co bądź to ich zasługa 
- Ok. nie ma sprawy, a ty co masz dla mnie?
Szeroka uśmiechnęła się i zza pleców wyciągnęła….





________________________________________________________________________


Pierwszy rozdział za nami, mamy nadzieje, ze sie podoba. 

Prosimy, komentujcie oceniajcie - wtedy bedziemy wiedzialy co w razie czego poprawic.. 

A domyslacie się co Majka wyciągneła zza pleców??

Pozdrawiamy :)

Prolog

   Obudził mnie dźwięk przychodzącego SMSa. Spojrzałam na telefon, była to wiadomość od Artura:
- Hej. Będziemy dziś  z Anetą w Wawie. Masz czas, spotkamy się?
Ciekawe.. Od razu wiedziałam o co chodzi. Pewnie rodzice prosili, żeby sprawdzili co u mnie. Nie jechaliby z Krakowa do Warszawy w środku tygodnia.  Jednak ucieszyłam się ze będę mogła się z nimi spotkać. Po chwili odpisałam:
- No hej. Oczywiście. Przyjedźcie do mnie. Zapraszam J. Na którą będziecie, może przygotuje obiad? Hmm.. Czekam.
Dobrze, że wczoraj posprzątałam. Nie mam dużego mieszkania. Wynajmuję je z moja przyjaciółką, Majką.  Kocham ją. Wie, kiedy coś mnie gryzie. I na odwrót. Jest o rok młodsza ode mnie. Będziemy razem studiować na tym samym kierunku. Pochodzimy z jednej miejscowości. Też kocha siatkówkę, ale bliższa jest jej sercu nożna, głównie ze względu na jej chłopaka. Leżałam tak i czekałam na odpowiedź od Artura. Zdążyłam się zdrzemnąć. Znów obudził mnie SMS.
-Będziemy u ciebie na 13. Szykuj, szykuj tam :D., musimy jeszcze załatwić kilka spraw na mieście. I potem prosto do ciebie.
-Ok. Czekam. Buziaki J - odpisałam.
Z jednej strony byłam zadowolona, a drugiej już myślałam co zrobić na obiad. Nagle do pokoju wpadła Majka.
-Hej, a Ty od kiedy taki ranny ptaszek, co? - zapytała
-No hej, przyjeżdża Tomek, kontaktował się ze mną i dlatego nie Spie J - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Oo a to jakaś okazja, bo co jak co, ale Tomek często nie wita do ciebie
-Hah nie tak bez okazji. Chyba… tylko teraz mam problem..- powiedziałam poważnie, wiedziałam jak zareaguje
-Jeju, co się stało?- zapytała z niepokojem
-Nie wiem co zrobić na obiad – zaśmiałyśmy się .
-Mozę w czymś ci pomóc? – zapytała
-Nie, dzięki bejbe J
-OK. To nie będę Wam przeszkadzać, w jakże szerokim gronie rodzinnym – odgryzła się
- HA HA HA –zaśmiałam się sztucznie
-Oj tylko żartowałam- zobaczyła, ze nie rozśmieszył mnie ten zart
-Przecież wiem.
-A teraz lecę do pracy. A po niej do Kubusia, może zostanę na noc- poruszyła brwiami, wiedziałam o co jej chodzi- Pozdrów Artura i Agatę ode mnie .Pa kochanieJ
-OK. Pozdrowię. Ciao bejbe J
 Spojrzałam na zegarek. Była już 7:23. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam sie, umalowałam i zrobiłam roztrzepanego koka. Weszłam do kuchni, by cos zjeść. Postanowiłam, ze zrobię carbonarę. Niestety, nie miałam żadnych składników do wykonania tej potrawy. Musiałam jechać na zakupy. Zresztą i tak pojechałabym bo w lodowce tylko światło i wiatr. Grzebałam w torebce, by znaleźć kluczyki do auta. Kiedy wyjęłam je z jej dna, ruszyłam do mojego białego suzuki Swift. Niestety po rozpoczęciu jazdy zauważyłam ze musze zatankować. Wjechałam na stacje. Zatankowałam i zamknęłam auto. Kierowałam się w stronę kasy aby uiścić należna kwotę. Jednak nie dane było mi dojście tam. Kiedy już znajdowałam się przy drzwiach i chciałam je otworzyć-ciągnąc, ktoś z drugiej strony je gwałtownie popchał. Dostałam w twarz. Rękę przystawiłam do nosa, który okropnie mnie bolał. Okazało się ze leci mi krew.
-Przepraszam bardzo, nie zauważyłem Pani- słyszałam kilka razy
Lecz nie patrzyłam w gore, na osobę, gdy to zrobiłam okazało się ze jest to…

­­___________________________________________________________________________
Ok. Prolog mamy już za sobą. Komentujcie, byśmy wiedziały, czy jest sens kontynuowania..

 Pewnie domyślacie się  o kogo chodzi… J

Bohaterowie

- Weronika Suder - 20-letnia wysoka, niebieskooka brunetka. Przeprowadza się z malej miejscowości na Podlasiu do Warszawy. Zaczyna studia na kierunku zarządzania w sporcie.  Kocha siatkówkę - grać, oglądać.  Uwielbia i podziwia Polską Reprezentację mężczyzn, jak kibic, nie jak hotka. 

- Bartosz Kamil Kurek – 25-letni siatkarz, grający na pozycji przyjmującego, aktualnie reprezentuje barwy włoskiego klubu Lube Banca Marche Macerata, a w Reprezentacji Polski po raz pierwszy zadebiutował w 2007 roku. 

- Majka Głowińska – 19-letnia przyjaciółka Weroniki, mieszka i studiuje razem z nią, jest niewysoką blondynką o piwnych oczach. Spotyka się z piłkarzem Legii Warszawa – Jakubem Koseckim. 

- Artur Suder – starszy brat Weroniki, pół roku temu poślubił Anetę Sobczyńską. 

- Jakub Kosecki – 23-letni piłkarz Legii Warszawa, występujący na pozycji pomocnika. Po raz pierwszy w reprezentacji wystąpił w 2012 roku. 


-Reprezentanci Polski w piłce siatkowej/nożnej.
- i inni J